Nie opisujemy Bastylji, byłaby to rzecz zbyteczna.
Żyje ona jako wiekuisty obraz w pamięci zarówno starych, jak dzieci.
Wejście do Bastylji bronione było przez odwach, potem przez dwa szeregi szyldwachów, wreszcie przez dwa mosty zwodzone.
Po przebyciu rozmaitych przeszkód, dochodziło się do dziedzińca, gdzie było mieszkanie komendanta.
Z tego dziedzińca galerja prowadziła do rowów Bastylji.
U drugiego wejścia, wychodzącego na rowy, znajdował się most zwodzony i krata żelazna.
U pierwszego zaraz wejścia chciano zatrzymać Billota, ale pokazał przepustkę i wpuszczono go.
Billot, spostrzegł wtedy, że za nim idzie Pitoux.
Ten nie miał własnej woli, ale byłby za zagrodnikiem poszedł do samego piekła, a choćby nawet na księżyc.
— Pozostań tu — rzekł Billot; — jeżeli nie wyjdę, dobrze będzie, ażeby ktoś przypomniał ludowi, że wszedłem.
— Dobrze — odpowiedział Pitoux, — kiedy trzeba mu to przypomnieć?...
— Po godzinie.
I poszedł przez pierwszą linję szyldwachów; Pitoux tymczasem powrócił na plac.
Przy moście zwodzonym trzeba było znowu się porozumiewać ze strażą.
Billot pokazał swoją przepustkę; most się opuścił, krata się odemknęła.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/164
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XVI
BASTYLJA I JEJ KOMENDANT