Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

I wskazał gubernatorowi tłum szary, pokrwawiony gdzieniegdzie w bitwie wczorajszej, który falował przed wałami, połyskując bronią pod słońce.
— Panie — rzekł z kolei de Launay, odrzucając głowę w tył z miną wyniosłą — być może, iż wy znacie dwóch królów; ale ja, gubernator Bastylji, znam tylko jednego, który położył swój podpis na dyplomie, na mocy którego ja tu rozkazuję ludziom i rzeczom.
— Nie jesteście więc obywatelem? — krzyknął Billot z gniewu.
— Jestem szlachcicem francuskim — odparł gubernator.
— A tak! prawda, jesteś pan żołnierzem i mówisz jak żołnierz, ani słowa.
— Powiedzieliście prawdę, panie Billot — odrzekł de Launay. — Jestem żołnierzem i przedewszystkiem spełniam swą powinność.
— A ja, panie — odparł Billot — jestem obywatelem i ponieważ moja powinność obywatelska znajduje się w sprzeczności z waszą powinnością żołnierską, jeden z nas umrze.
— Być może, mój panie.
— Więc jesteście gotowi strzelać do ludu?
— Nie; dopóki lud nie będzie strzelać do mnie. Na to dałem słowo deputatom pana de Flesselles. Widzicie, że armaty stoją cofnięte, ale za pierwszym strzałem danym z placu na mój zamek...
— I cóż, za pierwszym strzałem?
— Podejdę sam do jednej z tych armat, naprzykład do tej; zatoczę ją sam pod otwór, wyceluję sam i zapalę tym oto lontem.
— Pan?
— Ja.
— O!... gdybym wierzył, że tak będzie — rzekł Billot — to nim pan spełniłbyś podobną zbrodnię...
— Powiedziałem wam, że jestem żołnierzem i że znam tylko rozkaz królewski.
— Spojrzyj pan — rzekł Billot, wskazując kolejno dwa punkta różne, przedmieście św. Antoniego i bulwar, — oto kto wam odtąd będzie rozkazywał.
Były to dwie masy czarne, zbite, ryczące, falujące jak olbrzymi wąż, którego widać było głowę i ciało, ale które-