Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

poza odległością strzałów. Skoro tylko na tarasach ukazał się żołnierz, sto strzelb brało go na cel, a grad kul łomotał w mury, poza które się schronił.
Ale człowiek nuży się prędko strzelaniem do nieczułych murów. Strzały mierzyły w ciała.
Chciano widzieć krew wytryskującą pod ołowiem, a nie kurz.
Każdy krzyczał wśród tej burzy wrzasków.
Zaraz też otaczano mówcę, a gdy spostrzeżono, że propozycja jego niedorzeczna, rozchodzono się natychmiast.
Kołodziej, proponował zbudować taran na wzór starożytnych machin rzymskich i tłuc nim Bastylję.
Strażacy proponowali gasić sikawkami lonty armatnie, nie zastanawiając się, iż najsilniejsza z ich sikawek nie doniosłaby wody do dwóch trzecich wysokości murów fortecznych.
Pewien piwowar, rej wodzący na przedmieściu św. Antoniego, a którego imię nabrało odtąd fatalnego rozgłosu, proponował podpalić Bastylję, oblawszy ją olejem.
Billot wysłuchał jednej za drugą tych propozycyj.
Przy ostatniej chwycił w rękę topór ciesielski i idąc w pośród gradu kul, wywracających koło niego ludzi ściśniętych jak kłosy na łanie, dostał się do małej kordegardy, sąsiadującej z pierwszym mostem zwodzonym i wśród kartaczów gwiżdżących mu nad głową, obciął łańcuchy i spuścił most.
Przez kwadrans, jak długo trwało to przedsięwzięcie niemal szalone, tłum stał dyszący.
Przy każdem wystrzale spodziewano się widzieć, jak zuchwały robotnik zwali się na ziemię.
Tłum zapomniał o niebezpieczeństwie własnem, myśląc, na jakie niebezpieczeństwo naraża się ten człowiek. Kiedy most zapadł, tłum wydal wielki okrzyk i wtargnął na pierwszy dziedziniec.
Pęd był tak szybki, gwałtowny, niepowstrzymany, że nawet nie próbowano bronić tego dziedzińca.
Okrzyki niezwykłej radości dały znać de Launay‘owi o tym pierwszym triumfie.
Wtedy z otchłani nagle oświetlonej, dały ognia cztery armaty, które gubernator pokazywał Billotowi.
Straszny huk zagrzmiał i pierwszy dziedziniec został jakby z ludzi wymieciony.