by zapomniany zupełnie i przesiedziałby tu do końca życia.
De White, starzec sześćdziesięcioletni z dziwnym akcentem wymawiał słowa bez związku. Na zadawane mu pytania odpowiadał, iż nie wie jak dawno został uwięziony i za co. Przypominał sobie tylko, że był krewnym pana de Sartines. Jeden z kluczników, nazwiskiem Guyon, rzeczywiście widział, jak raz pan de Sartines wszedł do celi Whitego i kazał mu podpisać plenipotencję.
Ale więzień całkiem zapomniał o tym wypadku.
Najstarszy z nich był Tavernier; liczył dziesięć lat wygnania na wyspach św. Małgorzaty i trzydzieści lat niewoli w Bastylji, starzec ten miał już lat dziewięćdziesiąt, włosy białe i brodę siwiuteńką, oczy stracił w ciemnościach, widział wszystko, jakby przez mgłę.
Kiedy zdobywcy weszli do jego celi, nie zrozumiał po co przyszlil; kiedy zaczęto doń mówić o wolności, potrząsnął głową, a gdy usłyszał, że Bastylja zdobyta:
— Ho! ho! — wyrzekł — co na to powie król Ludwik XV, pani de Pompadour i książę Viilliere?
Tavernier nie był warjatem, był on idjotą.
Radość tych ludzi była straszna, bo wołała o pomstę, za ich długą niedolę.
Dwóch czy trzech o mało co nie skonało od wrzasku tej setki tysięcy połączonych krzyków, bo odkąd ich osadzono w Bastylji, nie słyszeli nigdy głosów nawet dwóch ludzi równocześnie mówiących, nawykli tylko do tajemniczego pękania drzewa z wilgoci, lub do chrobotania szczurów.
W chwili, kiedy się Gilbert ukazał, zagorzalcy proponowali obnosić więźniów w triumfie, a propozycja przyjęta została jednomyślnie.
Gilbert byłby chętnie uchylił się od tej owacji, ale nie było na to sposobu; poznano go już tak jak Billota i Pitoux.
— Do ratusza! do ratusza! ozwały się krzyki i Gilberta naraz uniosło do góry ze dwadzieścia rąk.
Daremnie doktór chciał się spierać, napróżno Billot i Pitoux częstowali swych towarzyszów broni potężnemi kułakami, radość i zapał uczyniły skórę ludzi nieczułą.
Gilbert nie mógł się sprzeciwić temu, iż go postawiono
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/201
Ta strona została skorygowana.