Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/229

Ta strona została skorygowana.

I podniósł zwolna głowę, jakby szukając we wspomnieniach.
— Jest jeszcze mały przypisek, bez podpisu, ale pismo to dobrze mi znane. Patrz pan.
Gilbert nachylił się i przeczytał na marginesie listu:
„Uczyń pan natychmiast, o co cię prosi hrabina de Charny“.
— To dziwne — odparł Gilbert. — Że królowa tego się domaga, to rozumiem, w memorjale bowiem moim była mowa o niej i o Polignakach. Ale ta pani de Charny?
— Nie znasz pan jej?
— Chyba, że to przybrane nazwisko. Zresztą, nic dziwnego; pojmujesz pan dobrze, iż znakomitości wersalskie są mi całkiem nieznane. Od piętnastu lat nie mieszkam we Francji; dwa razy tylko do niej zaglądałem przez ten czas, a za drugim razem opuściłem ją temu już lat cztery. Któż to, proszę pana, jest ta hrabina de Charny?
— Przyjaciółka, powiernica królowej; wielce uwielbiana żona hrabiego de Charny, piękność i cnota zarazem, słowem istne cudo.
— No! to ja nie znam tego cuda.
— Jeżeli tak, kochany doktorze, to trzeba przypuścić, że stałeś się pan igraszką jakiejś intrygi politycznej. Wszak wspominałeś pan o hrabi Cagliostrze?
— Tak.
— Znałeś go pan?
— Przyjacielem był moim, więcej niż przyjacielem, był moim mistrzem i moim wybawcą.
— No! to albo Austrja, albo Rzym zażądały pańskiego uwięzienia. Pisałeś pan broszury?
— Tak, niestety!
— Właśnie wszystkie te drobne zemsty zbliżają się do królowej, jak igła do bieguna, jak żelazo do magnesu. Musiano przeciw panu spiskować i kazano pana śledzić. Królowa poleciła pani de Charny podpisać ten list, ażeby odwrócić podejrzenie, i oto w tem cała tajemnica.
Gilbert zamyślił się na chwilę.
Ta chwila namysłu przypomniała mu szkatułkę, którą skradziono Billotowi, a która nie mogła obchodzić ani królowej, ani Austrji, ani Rzymu. Wspomnienie to zwróciło go na dobry trop.