Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

— Pani — podchwycił król — przed tygodniem czy ośmiu dniami, posłany był panu de Necker blankiet, do rozkazu uwięzienia...
Gilbret przez prawie niedostrzegalne rozchylenie się firanek, wlepił wzrok w Andreę.
Młoda kobieta była blada, rozgorączkowana, niespokojna i jakby się uginała pod jakimś niewidzialnym ciężarem.
— Wszak mnie rozumiesz, hrabino, nieprawdaż? — zapytał Ludwik XVI, widząc, że hrabina zwleka z odpowiedzią.
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— Więc pojmujesz pani, co chcę powiedzieć, i czy możesz dać mi odpowiedź na to pytanie?
— Muszę sobie przypomnieć — odrzekła Andrea.
— To pozwól pani, że dopomogę twej pamięci, hrabino. Blankiet ten z rozkazem uwięzienia sama wydałaś, a żądanie podznaczyła królowa...
Hrabina zamiast odpowiedzieć, coraz bardziej stawała się rozgorączkowaną.
— Ależ, odpowiedz mi pani? — odezwał się król, zaczynając się niecierpliwić.
— To prawda — odrzekła drgnąwszy, — to prawda, napisałam list, a Jej Królewska Mość go podznaczyła.
— To prawda, mówi pani? — zapytał Ludwik — jaką zbrodnię popełnił ten człowiek, przeciw któremu chciano użyć takiego środka?
— Najjaśniejszy Panie — odrzekła Andrea, — nie mogę powiedzieć Waszej Królewskiej Mości, jaką zbrodnię popełnił, ale mogę powiedzieć, że zbrodnia to bardzo wielka.
— O! pani mnie nie może tego wyjawić?
— Nie, Najjaśniejszy Panie.
— Mnie, królowi?
— Nie. Niech Wasza Królewska Mość wybaczy, ale nie mogę.
— To jemu samemu pani powiesz — wyrzekł król — bo, czego pani odmawiasz królowi Ludwikowi XVI, nie możesz pani odmówić doktorowi Gilbertowi.
— Doktorowi Gilbertowi! — zawołała Andrea. — Wielki Boże! Najjaśniejszy Panie! gdzież on jest?
Król usunął się w bok, ustępując miejsca Gilbertowi.