Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/276

Ta strona została skorygowana.

— Ależ, księżno! — odezwała się królowa z pewnem zdziwieniem — czy nie uważasz, żem dzielnie stawiła czoło? Czy wobec opinji, wobec dworu, wobec ludu, wobec samego Najjaśniejszego Pana, nie okazywałam mojej przyjaźni z całą śmiałością?
— O! tak; Wasza Królewska Mość tak szlachetnie popierała swych przyjaciół, że ich nawet piersią własną zasłaniała; dziś więc, kiedy niebezpieczeństwo jest wielkie i straszne, przyjaciele, tak szlachetnie bronieni przez Waszą Królewską Mość, złymi i nikczemnymi byliby sługami, gdyby się nie wywzajemnili królowej.
— O! to dobrze, to pięknie! — odezwała się Marja Antonina z zapałem całując hrabinę Julję i ściskając rękę pani Djany de Polignac.
Ale obie te panie zbladły zamiast dumnie podnieść głowę przy tym uśmiechu monarchini.
Pani Julja de Polignac poruszyła się, jakby dla wydostania się z objęć królowej, ta jednak wbrew jej woli zatrzymała ją w uścisku.
— Ale — wyjąkała pani Djana de Polignac — Wasza Królewska Mość może nie rozumie dobrze tego, co mamy zaszczyt jej oznajmić dla odwrócenia ciosów, grożących tronowi, jej osobie. Jest to środek bolesny, gorzkie poświęcenie dla naszych serc, ale musimy je ponieść, bo tak nakazuje konieczność.
Na te słowa królowa zbladła, nie czuła już bowiem przyjaźni mężnej i wiernej, lecz tylko strach, kryjący się w tych słowach.
— No — odezwała się — to mówcie. Powiedz księżno, jakież to poświęcenie?
— O! to poświęcenie tylko z naszej strony, Najjaśniejsza Pani — odpowiedziała księżna Djana de Polignac. — Jesteśmy, nie wiem za co, znienawidzone we Francji; gdy oddalimy się od tronu Waszej Królewskiej Mości, przywrócimy mu cały blask i cały zapał miłości ludowej, miłości, zgasłej lub przytłumionej przez naszą obecność.
— Chcecie się oddalić? — zawołała królowa, wybuchając — kto to powiedział? kto tego żądał?
I lekko odsunęła ręką hrabinę Julję, która spuściła głowę.
— To nie ja — rzekła hrabina Julja; — ja, przeciwnie, pragnę pozostać.