Królowa, wchodząc do buduaru, zastała tego, który napisał list przyniesiony jej przez pokojową.
Był to mężczyzna lat trzydziestu pięciu. Ubiór miał tu i ówdzie rozdarty, a szpada zgięta nie mogła wejść do pochwy.
Marja Antonina wprost podeszła ku niemu.
— Pan de Charny! — zawołała — pan tutaj?
A gdy ten skłonił się przed nią z szacunkiem, etykietalnie, skinęła na pokojowę, która zaraz się oddaliła.
Zaledwie drzwi się zamknęły, królowa zawołała:
— Hrabio! dlaczego jesteś tutaj?
— Dlatego, iż uważałem to za obowiązek — odpowiedział hrabia.
— Nie; twoim, hrabio, obowiązkiem było uciekać z Wersalu, uczynić tak, jak było umówione, być nieposłusznym, słowem, uczynić tak, jak wszyscy moi przyjaciele, którzy się zlęklil mej doli. Obowiązkiem twoim jest nic nie poświęcać dla mych losów; powinnością twoją oddalić się ode mnie.
— Oddalić się od was, Najjaśniejsza Pani? — rzekł.
— Tak, uciekać.
— Uciekać od was? A któż od was ucieka, Najjaśniejsza Pani?
— Wszyscy, którzy są przezorni.
— Mnie się zdaje, że jestem nader przezorny i dlatego przybyłem do Wersalu.
— A skąd pan przybywasz?
— Z Paryża.
— Z Paryża zbuntowanego?
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/280
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXVII
OLIVIER DE CHARNY