— Czy tak sądzisz, mój przyjacielu! — zawołała królowa ze łzami.
— Nie płacz, Najjaśniejsza Pani, tylko zrozum.
— Ja mam rozumieć! ja mam rozumieć! — łkała Marja Antonina — ja, królowa, pani dwudziestu pięciu miljonów ludzi, kiedy ludzie ci, moi poddani, stworzeni na to, aby mnie słuchać, buntują się przeciw mnie i zabijają mi przyjaciół.
— Musi to jednak być zrozumiałe dla was, Najjaśniejsza Pani, gdyż staliście się nieprzyjaciółką tych poddanych, tych ludzi stworzonych do ulegania wam. Od chwili, gdy uległość ta im ciąży, gotują się do rozszarpania was, ostrzą zgłodniałe zęby, a tymczasem szarpać będą waszych przyjaciół, których nienawidzą więcej jeszcze, niż Waszą Królewską Mość.
— I może myślisz, panie filozofie, że mają słuszność? — zawołała rozkazująco królowa, z okiem rozszerzonem, nozdrzami rozdętemi.
— Tak, niestety, Najjaśniejsza Pani! mają słuszność — rzekł hrabia głosem łagodnym i czułym — bo kiedy ja przejeżdżałem po bulwarach pięknemi końmi angielskiemi, we fraku złocistym, ze służbą wygalowaną większą ilością złota, niżby było potrzeba do wyżywienia trzech rodzin, wasz lud, to jest te dwadzieścia pięć miljonów ludzi zgłodniałych, pytają się, do czego ja im jestem potrzebny, ja, człowiek taki sam jak oni.
— Przydajesz im się tem, hrabio — odparła królowa, chwytając za rękojeść szpady hrabiego — służysz im tą szpadą, którą ojciec twój władał po bohatersku pod Fontenoy, dziad pod Steinkerke, pradziad pod Lens i Rocroy, a przodkowie pod Ivry, Marignan i Azincourt. Szclahta służy ludowi francuskiemu w wojnie, przez wojnę, szlachta kosztem krwi zyskała złoto, zdobiące jej ubiór, srebro, okrywające jej liberję. Nie pytaj więc, panie Olivier, na co się przydasz ludowi, ty, który także władasz dzielnie szpadą, pozostawioną ci przez przodków.
— Najjaśniejsza Pani — rzekł Olivier, potrząsając głową — nie mów o krwi szlacheckiej. Lud ma także krew w żyłach. Proszę zobaczyć krew płynącą rynsztokami na placu Bastylji, policzyć trupy, złożone na zczerwieniałym bruku a dowiemy się, że serce tych ludzi, już nie bijące, biło tak szlachetnie, jak serce rycerza w dniu, gdy wa-
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/284
Ta strona została skorygowana.