Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/285

Ta strona została skorygowana.

sze armaty grzmiały przeciwko nim, w dniu, gdy oni wywijając bronią nową dla swej niewprawnej ręki, śpiewali pod kartaczami, co niezawsze czynią nasi najdzielniejsi grenadjerzy.
O! pani, o! moja królowo, nie patrz na mnie, błagam cię, okiem gniewnem. Cóż to jest grenadjer? To mundur błękitny, zapięty na tem sercu, o którem mówię właśnie. Co zależy na tem kuli, która dziurawi i zabija, czy serce to okryte suknem błękitnem, czy serce, które się rwie, miało za osłonę sukno czy płótno? Nadszedł czas, ażeby pomyśleć o tem wszystkiem, Najjaśniejsza Pani, teraz już nie dwadzieścia pięć miljonów poddanych, ani 25 miljonów ludzi, ani 25 miljonów żołnierzy...
— Walczyć będą przeciw mnie, hrabio.
— Tak, przeciw wam, ponieważ walczą za wolność, a wy stoicie między nimi i wolnością.
Długie milczenie nastąpiło po słowach hrabiego Oliviera. Pierwsza przerwała je królowa.
— Słowem — rzekła — powiedziałeś mi tę prawdę, o której niepowiedzenie błagałam pana.
— Najjaśniejsza Pani — odparł Olivier — pod jakąbądź osłoną zechce ją szacunek mój zataić, wbrew mnie, wbrew pani, rozpatrz, Wasza Królewska Mość, słuchaj, pomyśl, prawda jest tu, wiecznie tu, obecna, i nie możecie już jej odtrącić! Przed zaśnięciem siądzie ona w głowach waszego łóżka, widmem będzie w snach, a po przebudzeniu... rzeczywistością.
— O! hrabio — rzekła dumnie królowa — znam ja sen, którego ona wcale nie zamąci.
— Tego snu, Najjaśniejsza Pani — rzekł Olivier — ja nie obawiam się więcej, niż pani, a może pragnę go równie gorąco.
— A! — odezwała się królowa, z rozpaczą — więc pan sądzisz, że to nasza ucieczka — ostatnia.
— Tak, ale nie śpieszmy się, Najjaśniejsza Pani, nie idźmy śpieszniej od wypadków, bo i tak już idziemy prosto do tego snu, już przez same trudy spowodowane burzami.
I nowe milczenie, przykrzejsze jeszcze od poprzedniego, zaciążyło wśród rozmawiających.