Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/294

Ta strona została skorygowana.

— Jeżeli Wasza Królewska Mość jesteś innego zdania, rozkaż, a tej jeszcze nocy pójdziemy na Paryż. Rzeknij słowo.
Tyle było poświęcenia w tem oświadczeniu hrabiego, że przeraziło królowę więcej, niż odmowa.
Zrozpaczona rzuciła się na sofę i długo walczyła ze swą dumą.
Nareszcie podnosząc głowę, zapytała:
— Hrabio, czy żądasz, abym pozostała bezczynna?
— Mam zaszczyt radzić to Waszej Królewskiej Mości.
— Dobrze, stanie się tak. Powracaj pan.
— Przebóg! rozgniewałem cię, Najjaśniejsza Pani? — rzekł hrabia, patrząc na królowę ze smutkiem pełnym jednak niewymownej miłości.
— Nie. Podaj mi pan rękę.
Hrabia schylając się, podał rękę królowej.
— Muszę pana złajać — rzekła Marja Antonina, usiłując się uśmiechnąć.
— A za co, Najjaśniejsza Pani?
— Jakto! masz brata w służbie, a ja przypadkiem dopiero dowiaduję się o tem?
— Nie rozumiem.
— Dziś wieczorem młody oficer od huzarów pułku Bercheny...
— A! mój brat Jerzy.
— Dlaczego mi nigdy pan nie mówiłeś o tym młodzieńcu? Dlaczego nie ma on dotąd stopnia wyższego w pułku?
— Bo jest bardzo młody i bardzo niedoświadczony jeszcze; bo wreszcie, jeżeli Wasza Królewska Mość raczyła zniżyć wzrok swój ku mnie, co się nazywam tylko de Charny, aby mnie przyjaźnią swą zaszczycić, to jeszcze nie wynika stąd, ażebym ja o rodzinę mą zabiegał z ujmą mnóstwa dzielnej szlachty, zasłużeńszej od moich braci.
— Masz pan więc jeszcze jednego brata?
— Tak, Najjaśniejsza Pani, brata gotowego umrzeć za Waszą Królewską Mość, jak dwaj inni.
— Czy nie potrzebują oni czego?
— Niczego, Najjaśniejsza Pani; szczęśliwi jesteśmy o tyle, że mamy nietylko byt zapewniony, ale nawet majątek do złożenia u stóp Waszej Królewskiej Mości.
Kiedy wymawiał te ostatnie słowa, dał się słyszeć z sąsiedniej komnaty jęk, na który wzdrygnęli się oboje.