Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/312

Ta strona została skorygowana.

— A tak! — rzekł król z uśmiechem — obawiasz się pani, ażeby nie nadszedł de Charny i nie dowiedział się. Biedny de Charny...
— Błagam cię, Najjaśniejszy Panie. Pani de Chamy jest kobietą pełną cnót, i wolę mniemać raczej... wyznaję ci, że ten pan Gilbert...
— Ej! — przerwał król — czy chcesz pani oskarżać tego poczciwego człowieka?... Wiem co wiem, a to gorsza, że, wiedząc wiele, jeszcze nie wiem wszystkiego.
— Mrozisz mnie, Najjaśniejszy Panie, swoją pewnością — rzekła królowa, wciąż patrząc w stronę gabinetu.
— Ten człowiek twoim lekarzem? Powierzasz życie królewskie w ręce pierwszego lepszego?
— O! — odparł król — ja ufam pierwszemu rzutowi oka i upewniam panią, że wczytałem się w głąb duszy tego człowieka.
Królowa doznała silnego dreszczu z gniewu i wzgardy.
— Wzruszaj pani ramionami, ile chcesz, nic to nie pomoże, Gilbert jest człowiekiem uczonym.
— Przesada!
— Chciałbym cię widzieć na mojem miejscu. Chciałbym wiedzieć, czy pan Mesmer nie sprawił na tobie i na pani de Lamballe jakiego wrażenia.
— Pan Mesmer? — odezwała się królowa, rumieniejąc.
— Tak, kiedy przed czterema laty poszłaś przebrana na jedno z jego posiedzeń. O! mam dobrą policję i wiem wszystko.
I król, wymawiając te słowa, z czułością uśmiechnął się do Marji Antoniny.
— Jeżeli wiesz wszystko, Najjaśniejszy Panie — rzekła królowa — to jesteś bardzo skryty, boś mi nigdy o tem nie mówił.
— Poco! głos nowiniarzy i pióra dziennikarzy dosyć ci nawyrzucały tę nieroztropność. Ale wracam do Gilberta i do Mesmera zarazem. Pan Mesmer umieścił cię koło fontanny, dotknął laską stalową i otoczył się tysiącem fantasmagoryj, jak zwykle szarlatan. Gilbert zaś nie robi tyle zachodów, wyciąga rękę nad kobietą, która w tej chwili usypia, a gdy uśnie, mówi...
— Mówi! — wyrzekła królowa cicho i z przerażeniem.
— Tak — odrzekł król, który nie wzdragał się przedłu-