W kilka minut po tym rozkazie królowej, spełnionym przez damę dworską, Gilbert trochę zdziwiony, trochę niespokojny, wzruszony głęboko, ale tak, że nie znać tego było na nim, przedstawił się Marji-Antoninie.
Chód jego był szlachetny i pewny, dystyngowana bladość męża nauki, dla którego praca umysłowa stała się drugą naturą, okrywała jego oblicze. Biała i delikatna ręka operatora otoczona była mankietem z prostego muślinu; nodze wykwintnej i zgrabnej nikt ze znawców i znawczyń nie mógłby mieć do zarzucenia. Obok tego wszystkiego na twarzy — połączenie lękliwego szacunku dla kobiety, ze spokojną śmiałością względem chorej, ale żadnego uczucia dla królowej. Oto były odcienia charakteru, jakie Marja Antonina, przy swej arystokratycznej inteligencji, umiała wyczytać w obliczu doktora Gilberta, w chwili, gdy otworzyły się drzwi jej sypialni dla przepuszczenia lekarza nadwornego.
Im mniej Gilbert wyzywający był w swej postawie, tem więcej wzrastał gniew królowej.
A kiedy spostrzegła, że to człowiek młody, szczupły, o kształtach wysmukłych i zgrabnych, o twarzy łagodnej, dobrotliwej, zdawało jej się, że człowiek ten popełnia nową zbrodnię, kłamiąc powierzchownością.
Gilbert, człowiek z ludu, niskiego pochodzenia, nieznanego; Gilbert chłop, plebejusz, Gilbert w oczach królowej stał się winnym tego, że ukradł powierzchowność szlachcica i uczciwego człowieka.
Dumna Austrjaczka, zawzięta nieprzyjaciółka kłamstwa w kim innym, oburzyła się i natychmiast powzięła wście-
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/333
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ II
LEKARZ NADWORNY