Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/342

Ta strona została skorygowana.

— Więc tym sposobem — odezwała się nieroztropnie królowa — dla pana niema istoty cnotliwej, dla pana, wychowańca tych ludzi, których wzrok doszukuje się prawdy w głębi samych sumień.
— Tak jest, Najjaśniejsza Pani.
Wybuchła śmiechem, pełnym pogardy.
— Ależ, panie! — zawołała — chciejże pamiętać, przez litość! że nie przemawiasz na placu publicznym do idjotów, do chłopów.
— Wiem ja do kogo przemawiam, niechaj mi wierzy Wasza Królewska Mość — odpowiedział.
— Więcej zatem poszanowania, panie, albo więcej zręczności! Przejrzyj sam całe życie swoje, zgłębij przepaście tego sumienia, które, mimo genjuszu i doświadczenia, wszyscy ludzie uczeni posiadają, zarówno jak wszyscy prości śmiertelnicy; przypomnij sobie dobrze wszystko, co w myślach twoich było niskiem, szkodliwem, występnem, wszystkie, jakie mogłeś popełnić okrucieństwa, występki a nawet zbrodnie. A jak pan wszystko to zesumujesz, panie doktorze, uchyl głowę, ukorz się, nie zbliżaj się z tą pychą zuchwałą do siedziby królów, którzy przynajmniej aż do nowego porządku rzeczy, ustanowieni są przez Boga, ażeby przenikali dusze występnych, zgłębiali zakątki sumień, i bez litości wymierzali karę na winnych.
Radzę panu zatem nie zbliżać się do dworu i wyrzec się pielęgnowania króla w jego chorobach. Masz pan do wyleczenia kogoś, za kogo Bóg ci hojniej zapłaci, niż za obcego: — siebie.
Gilbert zamiast się gniewać za tę propozycję, którą królowa uważała za jeden z najnieprzyjemniejszych dlań wniosków, odpowiedział łagodnie:
— Najjaśniejsza Pani, uczyniłem już to wszystko, co mi Wasza Królewska Mość uczynić radzi.
— I cóż pan uczyniłeś?
— Rozmyślałem.
— O sobie?
— Tak, o sobie.
— Czy to dzięki sumieniu?
— Tak, dzięki memu sumieniu.
— Czy sądzisz pan zatem, że jestem doskonale powiadomiona, co pan tam widziałeś?