tej zadziwiającej sieci, która falowała pod palcami, rozpłaszczając się, jak gdyby tkanina wełniana.
— Ależ — rzekł — to przecudowna stal.
— Nieprawdaż, Najjaśniejszy Panie?
— I robota prześliczna!
— Nieprawdaż?
— Nie wiem, zaiste, skąd mogłaś to dostać.
— Kupiłam wczoraj od człowieka, który ofiarowywał mi ją dawno, w razie, gdybyś szedł na wyprawę.
— To zachwycające! zachwycające! — powiedział król, przypatrując się artystycznem okiem.
— I to ma leżeć tak wybornie, jak kamizelka od twego krawca, Najjaśniejszy Panie.
— Tak sądzisz?
— Spróbuj!...
Król nie opierał się; sam rozpiął swe fioletowe ubranie.
Królowa drżała z radości; pomagała Ludwikowi XVI odpinać ordery, resztę zrobiła pani Campan.
Tymczasem król odpasał szpadę. Ktoby patrzył wtedy w twarz królowej, ujrzałby ją oświeconą najwyższem szczęściem.
Król pozwolił rozebrać się z krawatu, pod który delikatne ręce królowej, wsunęły stalowy kołnierz.
Potem Marja-Antonina sama zapinała haftki tego pancerza, który cudownie przybierał wszystkie formy ciała i zakrywał zgięcia, podszyte wszędzie cienką skórką, przeznaczoną do usunięcia nacisku stali na ciało.
Koszula i kaftan włożone na stan, zasłaniały ją zupełnie W ruchach nie czyniła najmniejszej przeszkody.
— Czy to bardzo ciężkie? — spytała królowa.
— Nie.
— Widzisz, królu mój, jakie to cudowne, nieprawdaż? — rzekła królowa, klaskając w ręce do pani Campan, która kończyła zapinać guziki u rękawów króla.
Pani Campan objawia radość swą równie naiwnie jak królowa.
— Ocaliłam mego króla! — zawołała Marja-Antonina. — Ten pancerz niewidzialny, niech kto spróbuje przebić nożem, albo przedziurawić kulą, niech spróbuje!...
— O!... — wtrącił król wątpiącym tonem.
— Spróbuj sam!... — powtarzała w uniesieniu.
— Uczynię to chętnie przez ciekawość — rzekł król.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/369
Ta strona została skorygowana.