Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/370

Ta strona została skorygowana.

Ne rób tego, to niepotrzebne, Najjaśniejszy Panie.
— Jakto, niepotrzebne, abym dowiódł doskonałości waszego cudu?...
— A!... ci mężczyźni!... Sądzisz, ażebym polegała tylko na zapewnieniu człowieka obcego, obojętnego, kiedy idzie o życie małżonka, o zbawienie Francji?...
— Zdaje mi się jednak, że liczyłaś na to, Antonino.
Schyliła głowę z prześlicznem przeczeniem.
— Spytajcie — rzekła, wskazując stojącą obok kobietę — spytajcie tej poczciwej Campan, co ona i ja robiłyśmy dziś zrana?...
— Cóż takego? mój Boże! — spytał król mocno zaintrygowany.
— Tego rana, co mówię, dziś w nocy, jak dwie szalone oddaliłyśmy wszelką służbę, i zamknęłyśmy się w jej pokoju, który znajduje się w głębi ostatniego korpusu mieszkania paziów; paziowie wyjechali wczoraj do Rambouillet. Upewniłyśmy się, że nikt nie może nas zejść, przed wykonaniem projektu...
— Boże!... przerażacie mnie na dobre. Jakie zamiary mogłyby mieć te dwie Judyty?
— Judyta mniej uczyniła — ciągnęła królowa — a zwłaszcza mniej uczyniła hałasu. Prócz tego szczegółu porównanie twe byłoby zachwycające. Campan trzymała worek z blachą, ja miałam długi nóż myśliwski jeszcze po moim ojcu; to ostrze niezwalczone, które tylu dzików zabiło.
— Judyta!... prawdziwa Judyta!... — zawołał król ze śmiechem.
— O!... Judyta nie miała tak ciężkiego pistoletu, jaki ja wzięłam z twej zbrojowni, i kazałam nabić Weberowi.
— Pistolet!...
— Tak. Trzeba nas było widzieć we dwie w nocy, jak, drżące przy najmniejszem szeleście, skradałyśmy się, jak dwie myszy łakome, wzdłuż pustych kurytarzy.
Campan zamknęła troje drzwi, poczem, przyczepiłyśmy sam pancerz na ścianie, na manekinie, służącym do zawieszania moich sukien, a ja ręką silną, przysięgam, uderzyłam w pancerz. Ostrze się zgięło, wyskoczyło mi z rąk i utkwiło w posadzce ku wielkiemu naszemu zdumieniu.
— Do pioruna! — rzekł król.
— Czekaj, Najjaśniejszy Panie.