Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/378

Ta strona została skorygowana.

Najjaśniejsza Pani, a zakład ten uważałbym za okup zbyt małej wartości, gdyby król był zagrożony. Jednakże gotów jestem powiedzieć Wam, Najjaśniejsza Pani, że prowadzę Jego Królewską Mość na triumf.
— Chcę mieć wiadomość za godzinę — dodała królowa.
— Będziesz ją miała, Najjaśniejsza Pani, przysięgam.
— Jedź pan teraz, słyszę bębny; król wybiera się w drogę.
Gilbert skłonił się i odchodząc głównemi schodami, spotkał adjutanta dworu królewskiego, który go szukał z rozkazu Jego Królewskiej Mości.
Kazano mu wsiąść do karety pana de Beauveau, marszałka dworu.
Gilbert uśmiechnął się, widząc się sam w tej herbowej karecie, ponieważ pan de Beauveau harcował na koniu przy królewskim pojeździe.
Potem przyszło mu na myśl, że śmieszne jest dla niego jechać w powozie z koroną i herbami.
Skrupulizował jeszcze, kiedy z pośród tłumu gwardzistów narodowych, otaczających karety, usłyszał szeptem wymówione te słowa przez ludzi ciekawie nachylających się, aby go zobaczyć.
— A! to, książę de Beauveau!
— E! — odparł jeden z towarzyszów — mylisz się.
— Ale kiedy kareta z herbami księcia.
— Z herbami... z herbami... Mówię ci, że to nic nie znaczy.
— Tak? cóż to dowodzi?
— To dowodzi, że jeżeli na karecie są herby pana de Beauveau, to wewnątrz siedzi pan de Beauveau.
— Pan de Beauveau, czy to patrjota? — spytała jedna z kobiet.
— Ho! ho! — rzekł gwardzista.
Gilbert uśmiechnął się jeszcze.
— Ale powiadam ci — rzekł pierwszy z przeczących — to nie kisążę; książę jest tłusty a ten chudy: książę ma strój dowódcy straży; ten zaś jest w czarnem ubraniu — to intendent.
Nieprzychylny szmer otoczył Gilberta na ten tytuł niepochlebny.
— Ale nie! do djabła! — krzyknął gruby głos, na którego dźwięk wstrząsnął się Gilbert; głos człowieka, który