Ta strona została skorygowana.
— Czy nie szukasz pan czasem doktora Gilberta? — spytał.
— Tak — odparł adjutant.
— W takim razie ja nim jestem.
— Doskonale! pan de Beauveau kazał mi przywołać pana z polecenia króla.
Gilbert posunął się, dalej za nim Billot i Pitoux, a wszyscy za kawalerzystą, który powtarzał:
— Ustąpcie się panowie, ustąpcie; proszę dać przejść, w imię króla, panowie! ustąpcie się.
Gilbret przybył niedługo do drzwiczek królewskiej karety, która szła krokiem wołów z epoki Merowingów.