Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/391

Ta strona została skorygowana.

po obu stronach szeregiem, utworzyła szpaler dla Jego Królewskiej Mości.
Król kazał jechać wolno do placu Ludwika XV, gdzie z niecierpliwością czekała na jego powrót straż przyboczna; niecierpliwość ta udzieliła się wszystkim, a konie biegły z większą szybkością w miarę jak się do Wersalu zbliżały.
Gilbert zrozumiał przybycie tego jeźdźca, jakkolwiek nie znał go wcale. Pojmował w jakiej niespokojności pozostawać musiała królowa, ponieważ od trzech godzin niepodobna było wyprawić posłańca, bez obudzenia w tłumie podejrzeń, bez zdradzenia się z obawami. I żadną miarą nie mógł zdać sobie sprawy ze wszystkiego, co się działo w Wersalu.
Przeniesiemy tam czytelnika, opowiadając wszystko w krótkości.
Królowa otrzymała ostatnią wiadomość od króla o godzinie trzeciej.
Gilbert miał możność przesłać ją królowej, gdy król pod stalowem sklepieniem wchodził zdrów i cały do ratusza.
Przy królowej znajdowała się hrabina de Chamy, która się zaledwie zwlekła z łóżka, gdzie ciężka niemoc trzymała ją od wczoraj.
Bardzo blada była jeszcze, a bezsilne powieki opadały wciąż pod ciężarem wstydu czy boleści.
Królowa spostrzegłszy ją, uśmiechnęła się, ale tym uśmiechem, z nawyknienia zjawiającego się na ustach panujących.
Potem, przejęta radością, że żadne niebezpieczeństwo nie grozi Ludwikowi XVI, rzekła do otaczających:
— Jeszcze jedna dobra nowina, o! gdyby cały dzień tak przeszedł!
— Najjaśniejsza Pani — ozwał się któryś z dworzan — Wasza Królewska Mość nadto się niepokoi, paryżanie wiedzą, jaka na nich ciąży odpowiedzialność.
— Ale, Najjaśniejsza Pani — rzekł drugi dworzanin mniej dowierzający — czy Wasza Królewska Mość pewna jest tych wiadomości?
— O! pewna jestem — odrzekła królowa — ten, który mi je daje, odpowiada za króla własną głową; zresztą, to przyjaciel.