Była to Andrea, której obecność królowej, od tego zajęcia oderwać nie mogła.
Widocznie ona, zawsze do boku królowej spiesząca, nie widziała teraz swej pani, lub nie chciała jej widzieć.
Miała więc żal do Marji Antoniny, żal za jej okrucieństwo, które w dniu tym, tyle jej cierpień zadało.
A może uniesiona uczuciem niepokoju, z własnego popędu wyglądała męża, któremu tyle okazała tkliwej obawy.
Podwójne było to więc pchnięcie sztyletem, rozdrażniające krwawiącą się ranę królowej.
Słuchała z roztargnieniem powinszowań i wybuchów radości z ust swych innych przyjaciółek i dworzan.
Uczuła nawet w jednej chwili, jak ból cały wieczór dolegający, ustępował miejsca niepokojowi o króla, przez tylu nieprzyjaciół zagrożonego.
I siłą woli, królowa odepchnęła od siebie wszelkie nieszlachetne uczucie. Złożyła u stóp Boga zazdrość swoją, uczyniła ofiarę z gniewu i tajemnej radości, na ołtarzu świętej przysięgi małżeńskiej.
Bóg to zapewne zsyłał jej na odpoczynek i podporę, zbawienną możność kochania króla małżonka swego, nad wszystko na świecie. Przynajmniej w owej chwili czuła to, lub sądziła, że czuje. Królewska duma uniosła ją ponad wszystkie ziemskie namiętności, miłość dla króla była jej egoizmem.
Odepchnęła więc zupełnie od siebie i drobne urazy kobiece i kokieterję kochanki, gdy pochodnie orszaku ukazały się w głębi alei. Ognie te zwiększały się co sekunda, w miarę jak podjeżdżał powóz.
Słyszano rżenie i sapanie koni. Wśród cichości nocy, ziemia drżała pod miarowym ciężarem jadących szwadronów.
Brama się otworzyła. Kareta z turkotem zajechała na wielki dziedziniec.
Olśniona, zachwycona, oczarowana, upojona tem, czego doświadczyła i co jeszcze uczuwała, królowa zbiegła po schodach na spotkanie króla.
Ludwik XVI, wysiadłszy z powozu, dążył szybko po schodach pośród oficerów, wzruszonych wypadkami i triumfen, a na dole gwardja, mieszając się ze stajennymi
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/398
Ta strona została skorygowana.