godzinę, że od pól godziny było już u ciotki Anieli po obiedzie.
Jak już mówiliśmy o tem — niedawanie chłopcu obiadów miało być zbawiennym hamulcem na jego opieszałość i swawolę, a przedewszystkiem w dobry czy zły rok, pozwalało oszczędzić na sierocie z jakie sześćdziesiąt obiadów.
Tym razem jednak nie skromny obiadek ciotki niepokoił spóźnionego ucznia. Pomimo, że śniadanie nie było sute, nie czuł, że ma pusty żołądek, bo miał za wielkie zmartwienie.
Największą karą dla wypędzonego ucznia jest pobyt w pobliżu szkoły, rekracja z której z musu korzystać trzeba, to, że trzeba patrzeć, jak koledzy przechodzą obok codziennie podążając z książkami do zajęć.
Szkoła poprzednio nienawidzona, teraz staje się upragniona.
Z tego powodu właśnie Pitoux, w miarę jak się zbliżał do domu ciotki, pobyt w niej wydawał się okropnym.
Z tego powodu także, Pitoux po raz pierwszy w życiu, wyobrażał sobie, że szkoła jest rajem ziemskim, że z tego raju ojciec Fortier, anioł egzaminator, wygnał go przed chwilą dyscypliną niby mieczem ognistym.
Pomimo, że szedł tak powoli, iż co dziesięć kroków urządzał przystanki coraz dłuższe w miarę przybliżania się, musiał przecie dojść raz do strasznego domu.
Stanął też nareszcie na progu, trąc machinalnie rękę o szew ubrania.
— O!...jestem bardzo chory, ciotko Anielo — rzekł, aby przeszkodzić wszelkim żartom i wyrzutom, a może, aby litość wzbudzić.
— Wiem... wiem.... powiedziała panna Aniela, znam ja dobrze tę chorobę, możnaby ją zaraz uleczyć, gdyby tylko cofnąć zegar o półtorej godziny.
— Ależ!... Boże drogi — odpowiedział gorzko Pitoux — nie chce mi się wcale jeść.
Ciotka Aniela zdziwiła się i prawie zaniepokoiła.
Choroba niepokoi zarówno matki jak i macochy, dobre matki z powodu niebezpieczeństwa, na jakie naraża dziecko, macochy, z powodu kosztów, na jakie mogą być narażone.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/41
Ta strona została skorygowana.