Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/429

Ta strona została skorygowana.

wprawę w myślach, jakże to łatwo wznosić ściany z drzewa, z ziemi, z kamienia lub z ciała ludzkiego. Ale kiedy zamiast wznosić — niszczymy, kiedy, napadając na stary porządek rzeczy, — za ruinami dawnych idei widzimy tylu chroniących się ludzi i tyle interesów, kiedy, znalazłszy nową ideę, chcąc ją ludowi zaszczepić — musimy lud ten od starca do dziecka dziesiętkować, o!... wtedy, Billocie, drżą ci, którzy patrzą dalej. I ja drżę, bo mam dobry wzrok.
— Wybacz, panie, — rzekł Billot, kierując się swym zdrowym rozsądkiem — potępiałeś pan mnie niedawno, że znienawidziłem rewolucję, a sam mi ją obrzydzasz.
— Ale czyż ja powiedziałem ci, że odstępuję od rewolucji?...
Errare humanum est — mruknął Pitoux, sed perseverare diabolicum.
— Ostawać jednak będę przy swojem, ciągnął Gilbert — bo jakkolwiek widzę trudności, widzę i cel, a cel jest świetny, Billocie. Nie tylko o wolności Francji, ale marzę i o wolności świata całego, nie o fizycznej równości, ale o równości przed prawem; nie o braterstwie współobywateli, ale o braterstwie narodów. Stracę tu może ciało i duszę, ale mniejsza o to, żołnierz, idący zdobywać twierdzę, widzi armaty, widzi kule i lont przyłożony, widzi nawet w którą stronę się zwracają, że ten czarny kawał żelaza przeszyje mu piersi, ale niemniej przeto idzie, bo twierdza musi być zdobyta. Wszyscy żołnierzami jesteśmy, ojcze Billot!... Naprzód!... niech po drodze, naszemi ciałami usłanej, postępują przyszłe pokolenia, których chłopiec ten jest poprzednikiem.
— Nie wiem czemu rozpaczasz, panie Gilbert, czy dlatego, że jednego nieszczęśliwego uduszono na placu Greve?
— Dlaczegóż i ty czujesz wstręt?... Idź, Billocie, duś także!...
— O!... co pan mówi, panie Gilbert!...
— Ani słowa!... trzeba być konsekwentnym. Ty, taki silny i odważny, przyszedłeś tu blady i drżący, i powiedziałeś: Jestem znękany; rozśmiałem ci się w oczy, Billocie. A kiedy ci tłumaczę czemu byłeś blady i drżący, ty się śmiejesz ze mnie.
— Mówcie!... mówcie!.. ale najprzód zostawcie mi nadzieję, że wrócę na wieś uleczony i pocieszony.