Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

— Nazywaj ją sobie panną, rozpustniku, nazywaj... Zawiadomię zaraz o tem spowiednika tej bezwstydnej dziewczyny.
— Ależ moja ciotko, przysięgam ci, że panna Billot, nie jest wcale bezwstydną dziewczyną.
— A!... bronisz jej, gdy sam potrzebujesz obrony. Dobrze, dobrze, rozumiecie się zatem. Coraz lepiej idzie... Do czego to nie dochodzi mój Boże!... szesnastoletnie dzieci!..
— Moja ciotko, wcale nie jestem w żadnem porozumieniu z Katarzyną, zawsze mnie owszem wypędza!...
— A, widzisz, że się zdradzasz, nazywasz ją po prostu Katarzyną. Rozumiem... wypędza cię hipokrytka... wtedy jak na nią patrzą.
— Masz tobie — powiedział Pitoux, jakby naraz objaśniony — to prawda, nigdy o tem nie pomyślałem.
— A widzisz!... — rzekła stara panna, korzystając z naiwnego wykrzyknika siostrzeńca, aby go przekonać, że jest w zmowie z Billotówną, no zostaw mnie to wszystko — dodała — ja to naprawię. Ojciec Fortier jest spowiednikiem bezwstydnicy, poproszę go, aby cię wsadził do kozy o chlebie i wodzie na dwa tygodnie, a co do panny Katarzyny, jeżeli jej potrzebny klasztor, aby ostygła w zapałach miłosnych, to ją poślemy do Saint-Remy.
Stara panna wypowiedziała ostatnie zdanie z taką powagą i przekonaniem, że Pitoux zadrżał cały.
— Moja ciotko — rzekł składając ręce — przysięgam ci, że się mylisz, jeżeli sądzisz, że panan Billot jest przyczyną mego nieszczęścia.
— Nieczystość jest matką wszelkich występków!... przerwała sentencjonalnie ciotka Aniela.
— Moja ciotko — powtarzam ci, że ksiądz proboszcz, nie wypędził mnie dlatego, żem jest nieczysty; wypędził mnie za to, że zrobiłem w ćwiczeniach kilka barbaryzmów i solecyzmów, i dlatego, że, jak utrzymuje, niema możności, abym otrzymał stypendjum do seminarjum.
— Nie ma możności — powiedziałeś?... A więc nie dostaniesz stypendjum, nie będziesz proboszczem, nie będę u ciebie ochmistrzynią?...
— Niestety, nie będziesz nią, moja ciotko!...
— A cóż się z tobą stanie?... — zapytała przerażona stara panna.