Gilbert wrócił do Neckera, widząc króla o tyle spokojnym, o ile niespokojną była królowa.
Król zaokrąglał perjody, król budował rachunki, król myślał o reformie prawa.
Ten człowiek dobrej woli, z duszą prostą i ze słodkiem wejrzeniem, z sercem jedynie przesądami spaczonem, ten człowiek upierał się przy fraszkach, kiedy mu główne rzeczy odbierano. Pragnął przejrzeć horyzont krótkim wzrokiem, kiedy przepaść roztwierała mu się pod nogami.
Człowiek ten przejmował litością Gilberta.
Z królową było całkiem inaczej: mimo zobojętnienia swego, poznał Gilbert, że tę kobietę albo trzeba kochać namiętnie albo śmiertelnie nienawidzieć.
Powróciwszy do siebie, Marja Antonina poczuła okropny ciężar na sercu.
W rzeczy samej ani jako kobieta, ani jako królowa, nie miała ona koło siebie nikogo, na którego liczyćby mogła.
Widziała wszędzie zwątpienie i wahanie.
Widziała krewnych i przyjaciół, myślących o ucieczce.
Widziała człowieka najszlachetniejszego i najdroższego, Oliviera de Charny, zranionego kaprysem i dręczonego zwątpieniem.
To położenie drażniło kobietę, będącą uosobieniem instynktu i przenikliwości.
Dlaczego Charny, ten człowiek tak szlachetny, to serce takie czyste tak się nagle odmienił. Nie, nie zmienił się jeszcze — odpowiadała sobie wzdychając — ale się zmieni z pewnością.
Zmieni się!... Straszne to słowo dla kobiety kochającej namiętnie, nieznośne dla kobiety kochającej z dumą.
Królowa kochała Oliviera z namiętnością i dumą.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/446
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XVI
CZEGO CHCIAŁA KRÓLOWA