Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/459

Ta strona została skorygowana.

wódców arystokratycznych nazwą mordercami ojczyzny, służalcami Pitta i Koburga, barbarzyńcami Północy.
Każdy kto przyjął czarną kokardę, przeznaczony będzie na latarnię, na placu Greve.
Każda pierś tak szlachetnie wołająca: Niech żyje królowa! będzie w pierwszem zaburzeniu zakłuta pikami i nożami.
I ja zawsze będę przyczyną tego. Ja skażę na śmierć tyle zacnych sług, ja, nietykalna władczyni! Przy mnie oszczędzać ich będą przez hypokryzję, za mną znieważą ich przez nienawiść. O! nie! raczej sama przyjmę winę na seibie! Nie będę do tego stopnia niewdzięczną, lekkomyślną i bez serca, względem moich jedynych i ostatnich przyjaciół. Ja na siebie przyjmę wszystkie gniewy.
Zobaczymy, do którego stopnia tronu dojdzie nienawiść i nieczysta fala.
Dla królowej zatem dzień jutrzejszy nie był zagadką.
Nazajutrz podniosły się żale i szemrania.
Nazajutrz gwardja narodowa, pomiędzy którą królowa rozdzieliła kokardy, przyszła ze spuszczoną głową i dziękowała patrząc z ukosa.
Łatwo było zgadnąć z postawy tych ludzi, że nie pochwalili nic, że ganiliby, gdyby śmieli.
Należeli do orszaku; wyszli na spotkanie pułku Flandryjskiego; dostali zaproszenia na ucztę i przyjęli takowe. — Tylko, że więcej obywatele niż żołnierze, rzucali wtedy głuche uwagi, przez nikogo nie słuchane.
Nazajutrz uwagi te były wyrzutem, naganą. Kiedy przyszli do pałacu dziękować królowej, wielki tłum im towarzyszył.
Ceremonja była uroczysta.
Chciano widzieć z jednej i z drugiej strony z kim miano do czynienia. Wszyscy żołnierze i wszyscy oficerowie skompromitowani w przeddzień, chcąc wiedzieć, jak dalece mogli liczyć na królową w tej nierozsądnej ich demostracji, stanęli naprzeciw ludu oburzonego, znieważonego, aby usłyszeć pierwsze słowa urzędowe, wybiegłe z zamku.
Ciężar kontr-rewolucji spoczywał wyłącznie na głowie królowej.