— Nie przeszkadza to panu odpowiedzieć mi, gdzie szedłeś?
— Najjaśniejsza Pani — odparł Jerzy — należę do orszaku. Jego Królewska Mość poluje dzisiaj, idę do łowczego...
— A! król poluje dzisiaj — rzekła królowa, spoglądając na chmury czarne i wielkie, ciągnące od strony Paryża — to źle. Czas zdaje się nie po temu, prawda, Andreo?
— Prawda, Najjaśniejsza Pani — odpowiedziała młoda kobieta z roztargnieniem.
— Pan nie jesteś mego zdania?
— Najjaśniejsza Pani, król sobie życzy...
— Niech się dzieje wola króla w lasach i na drogach — rzekła królowa z tą wesołością, której ani cierpienia sercowe, ani burze polityczne zniweczyć nie potrafiły.
I zaraz dodała:
— Gdzież poluje król dzisiaj?
— W lasach Meudon, Najjaśniejsza Pani.
— Czuwaj nad nim, proszę cię o to...
W tej chwili wszedł hrabia Olivier de Charny. Uśmiechnął się do Andrei i schylając głowę, powiedział do królowej:
— Nie podczas zabawy, ale w chwili niebezpieczeństwa króla, brat mój zlecenie to pamiętać będzie.
Na dźwięk tego głosu, zadrżała Marja Antonina i rzekła ostro a pogardliwie:
— Bardzoby mi słowa te się nie podobały, gdyby nie wyszły z ust pana hrabiego Oliviera de Charny.
— Dlaczego, Najjaśniejsza Pani? — zapytał z uszanowaniem hrabia.
— Bo to wróżba nieszczęścia, łaskawy panie.
Andrea zbladła, zobaczywszy hrabiego.
On skłonił się w milczeniu.
Potem widząc zwrócony na siebie wzrok Andrei zdziwionej jego cierpliwością, dodał:
— Bardzom jest nieszczęśliwy, że nie umiem już przemawiać do królowej w sposób nieobrażający.
To już powiedziane było z naciskiem.
Marja Antonina zrozumiała myśl Oliviera.
— Już, — rzekła żywo — już, co znaczy to już?
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/477
Ta strona została skorygowana.