Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/484

Ta strona została skorygowana.

Oczekując Ludwika XVI, królowa w gorączkowem postanowieniu nakazuje obronę. Dworzanie i oficerowie zebrali się około Marji Antoniny.
Spostrzegła pomiędzy nimi pana de Saint-Priest, ministra Paryża, i rzekła doń:
— Idź pan i przekonaj się należycie, czego chcą ci ludzie.
Pan de Saint-Priest schodzi, przebywa dziedziniec i zbliża się do kraty.
— Czego chcecie? — zapytuje kobiet.
— Chleba! — tysiąc głosów mu odpowiada.
— Chleba? — mówi pan Saint-Priest niecierpliwie, — kiedy mieliście jednego pana, nie brakowało wam chleba. Teraz, gdy ich macie dwa tysiące, cóż wam z tego?
I pan de Saint-Priest oddala się wśród krzyku zgłodniałych istot, zabraniając otwierać kratę.
Ale zbliża się deputacja, przed którą brama musi zostać otwartą.
Maillard przedstawił się na Zgromadzeniu Narodowem, w imieniu kobiet, i uzyskał decyzję, że prezes Zgromadzenia na czele deputacji złożonej z dwunastu kobiet, pójdzie uczynić przedstawienie królowi.
W tej samej chwili, razem z tą deputacją, mającą na czele Mouniera, wpada król galopem przez tylną część gmachu.
Charny dopędził go w lasach Meudon.
— Ah! to ty, panie hrabio — spytał król. — Czy do mnie masz polecenie?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— Cóż się stało?... jechałeś widzę, bardzo prędko.
— Najjaśniejszy Panie, dziesięć tysięcy kobiet przybyło w tej chwili z Paryża do Wersalu, i żąda chleba.
Król wzruszył ramionami, raczej z litością niż pogardą.
— Niestety! — rzekł, gdybym miał tyle chleba, nie czekałbym aż po niego przyjdą do Wersalu.
Jednak bez innych uwag, żegnając żałosnem spojrzeniem rozpoczęte polowanie, rzekł:
— Jedźmy, panie, do Wersalu.
— Przybył w chwili, gdy wielkie krzyki podniosły się z placu broni.
— Co to jest? — spytał król.
— Najjaśniejszy Panie — zawołał Gilbert, wchodząc