— A tak — rzekła z pewną goryczą w głosie Marja Antonina — a tak... tymczasem pan możesz umrzeć tylko za królowę.
— Byłoby to wielkim dla mnie zaszczytem, Najjaśniejsza Pani — powiedział młody człowiek z ukłonem — gdyby mi Bóg pozwolił spełnić ten obowiązek.
Królowa już się oddaliła, gdy naraz powstała w niej pewna wątpliwość.
Zatrzymała się więc i napół zwracając głowę zapytała:
— A... co porabia hrabina?
— Hrabina, Najjaśniejsza Pani, wróciła przed dziesięciu minutami, i kazała sobie posłać łóżko w przedpokoju Waszej Królewskiej Mości.
Marja Antonina przygryzła wargi.
Rodzina Charny nie zapomniała ani na chwilę o swych obowiązkach.
— Dziękuję panu — rzekła królowa ze ślicznym ruchem rąk i głowy — dziękuję, że tak czuwasz nad królową. Podziękuj ode mnie bratu, za czuwanie nad królem.
Po tych słowach odeszła do siebie. W przedpokoju zastała Andreę, czekającą w postawie pełnej uszanowania.
Nie mogła się powstrzymać od podania jej ręki.
— Dziękowałam niedawno szwagrowi twemu, hrabino — rzekła — poleciłam mu, ażeby mężowi twemu podziękował, a teraz tobie zkolei dziękuję.
Andrea skłoniła się, przepuszczając królowę do sypialni.
Marja Antonina nie wezwała jej z sobą. Jej poświęcenie bez granic, że lodowate jednak i uczucia pozbawione, źle ją usposobiło.
O godzinie trzeciej, jakeśmy to już wspominali, spokojnie było wszędzie.
Gilbert wyszedł z zamku z panem de Lafayette, który przepędziwszy dwanaście godzin na koniu, upadał ze znużenia. U drzwi spotkali Billota. Przybył on z gwardją narodową, sądząc, że go Gilbert potrzebować może.
O trzeciej więc godzinie, wszędzie było spokojnie.
Zgromadzenie, upewnione przez gońców, rozeszło się zupełnie.
Miano nadzieję, że porządek zakłócony nie zostanie.
Mylono się bardzo.
We wszystkich prawie zaburzeniach ludowych, przygotowujących wielkie rewolucje, bywają cisze, pozwalające
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/492
Ta strona została skorygowana.