lub drąga. Przez te otwory zakrwawione — piki i bagnety próbowały ciosów śmiertelnych.
Jednocześnie kule orały sufit złocony.
Nakoniec ławka z szafy runęła, szafę przewróciła, ukazały się drzwi, niby paszcza otwarta, a z tej paszczy coraz szerszym otworem zamiast pik i bagnetów, dały się widzieć wyciągnięte ręce krwawe.
Gwardziści zużyli całą amunicję. Przez otwarte drzwi widać było podłogę zasłaną trupami i ranionymi.
Na krzyk kobiet, które przez ten otwór ujrzały śmierć przybywającą, król powrócił.
— Najjaśniejszy Panie!... zawołał Charny, zamknij się z królową w najbardziej oddalonym gabinecie; przy każdych drzwiach zamkniętych stanie nas dwóch, ja będę przy ostatnich i odpowiadam za dwie godziny. Tu zeszło wszakże czterdzieści minut.
Król zawahał się, zdało mu się upokarzającem uciekać tak z pokoju do pokoju, zastawiać się tak przegrodami.
Gdyby nie królowa, nie byłby usłuchał.
Gdyby nie dzieci, królowa zostałaby przy królu.
Ale niestety!... biedni my śmiertelnicy!... Królowie czy poddani, mamy zawsze w sercu tajemny otwór, przez który ucieka śmiałość, a wchodzi przerażenie.
Król miał dać rozkaz ucieczki do najbardziej oddalonego pokoju, gdy nagle, wszystkie ręce się usunęły, zniknęły piki i bagnety, a grożące krzyki ucichły.
Była chwila w której stał z ustami otwartemi, z nadstawionem uchem, z oddechem przyśpieszonym.
Potem usłyszano miarowe kroki wojska regularnego.
— Gwardja narodowa!... — zawołał Charny.
— Panie de Charny!... panie de Charny!... — krzyknął głos jakiś.
I jednocześnie, znajoma twarz Billota ukazała się w otworze.
— Billot! — rzekł Charny, Billot, mój przyjaciel?...
— Tak, to ja, panie. Gdzie król i królowa?...
— Są tam.
— Zdrowi i cali?...
— Zdrowi i cali.
— Bogu dzięki!... Panie Gilbert!... panie Gilbert!... tędy!...
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/499
Ta strona została skorygowana.