Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/500

Ta strona została skorygowana.

Posłyszawszy imię Gilberta — dwa serca kobiece odmiennie zadrżały.
Serce królowej i Andrei.
Charny odwrócił się instynktownie i spostrzegł bladość obu kobiet.
Opuścił głowę z westchnieniem.
— Otwórzcie drzwi, panowie!... — rzekł król.
Gwardja przyboczna usunęła resztki barykady.
Tymczasem słyszano Lafayetta wołającego:
— Panowie z gwardji narodowej paryskiej! wczoraj dałem słowo królowi, że wszystko co do Jego Królewskiej Mości należy, jest zupełnie bezpieczne; jeżeli pozwolicie wymordować straż przyboczną — słowo moje złamane i nie będę już godzien pozostać wodzem waszym.
Kiedy drzwi się otwarły, ujrzano najprzód Lafayetta i Gilberta, z lewej strony stał Billot uszczęśliwiony, że bierze udział w ocaleniu króla. To on, Billot, obudził Lafayetta.
Za Lafayettem, Gilbertem i Billotem, stał kapitan Gondran, dowódca kompanji.
Księżniczka Adelaida pierwsza rzuciła się ku Lafayettowi i zarzucając mu ręce na szyję z wdzięcznością zawołała:
— Ocaliłeś nas, szlachetny panie!...
Lafayette z uszanowaniem chciał przestąpić próg Oeil de Boeuf, ale zatrzymał go któryś z oficerów służbowych.
— Przepraszam — zapytał — czy ma pan generał pozwolenie?...
— Jeżeli go nie ma — rzekł król wyciągając rękę do Lafayetta — ja mu je daję.
— Niech żyje król!... niech żyje królowa!... — zawołał Billot.
Król odwrócił się.
— Głos ten jest mi znany!... — rzekł z uśmiechem.
— Jesteś bardzo łaskawy, Najjaśniejszy Panie, rzekł zacny wieśniak. — Głos ten znany Wam z podróży do Paryża. Ah!... gdybyś Wasza Królewska Mość zamiast wracać tutaj pozostał był w Paryżu...
Królowa ściągnęła brwi.
— Czy tak?... powiedziała — czy tak mili są ci paryżanie?...