„Droga z La-Ferté-Milon do Boursonne“.
Pitoux w znacznej odległości spostrzegł białego konia Katarzyny i jej czerwony kaftanik. Ale dla Pitoux nie istniała odległość.
— Ah! — zawołał — więc ona nie do La-Ferté-Milon, lecz do Boursonne się udaje. A mówiła, że do La-Ferté-Milon miała interes, matka Billot wspominała o La-Ferté-Milon.
Mówiąc to, Pitoux biegł ciągle, biegł coraz prędzej, biegł jak szalony.
Bo naglony zwątpieniem, Pitoux stał się jedną z tych machin skrzydlatych, o których marzyła starożytność.
Bardzo był podobny do tych słomianych pajaców, u których ręce, nogi i głowa, wszystko się rusza.
Wielkie nogi Ludwika, zakreślały kąty na pięć stóp rozwarte, ręce opadały i podnosiły się jak dwa kije, głowa, usta i oczy, połykały powietrze.
Żaden koń nie biegłby tak wściekle, żaden lew nie goniłby tak dziko za zdobyczą. Pitoux biegł dwa razy szybciej niż koń i dopędził Katarzynę na linji równoległej, nietylko aby ją widzieć, ale aby czuwać nad nią.
— Skłamała... w jakim celu?
— Mniejsza o to, — aby nad nią wyższość odzyskać, trzeba ją było schwycić na gorącym uczynku.
Pitoux czołgał się między cierniem i paprocią, a w potrzebie pomagał sobie pałaszem i kaskiem.
Katarzyna jechała już stępa. Łamanie gałęzi, dochodzące do niej, zastanowiło konia, i jego panią. Wtedy Pitoux, który z niej nie spuszczał oka, zatrzymał się nie oddychając, płoszył podejrzenie jakieby powziąć mogła, że ktoś ją szpieguje.
To nie mogło trwać długo i długo nie trwało.
Pitoux usłyszał rżenie konia Katarzyny, któremu inne rżenie odpowiedziało.
Nie mógł widzieć tego drugiego konia. Ale Katarzyna uderzyła Kadeta, i Kadet począł biec znowu.
W pięć minut, Pitoux dostrzegł jeźdźca, równie szybko ku niej dążącego.
Ruch Katarzyny był tak gwałtowny i niespodziewany, że biedny Pitoux stanął na tem samem miejscu wspinając się na palcach, aby widzieć jaknajdalej.
Było to trochę zadaleko aby widzieć.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/543
Ta strona została skorygowana.