Ta strona została skorygowana.
ły naturę i duszę Ludwika. Biedny chłopiec rzuciwszy się w krzaki, pofolgował swej naiwnej boleści.
Chłód nocy orzeźwił go.
— Nie wrócę na folwark — rzekł — będę tam upokarzany i wyszydzany; będę jeść chleb kobiety, która kocha innego, piękniejszego i bogatszego ode mnie. Niema dla mnie miejsca w Pisseleux. Pójdę do Haramont, tam może ludzie nie spostrzegą, że kolana moje do węzłów są podobne.
I ruszył Pitoux do Haramontu, gdzie poprzedzony był sławą i gdzie czekało nań, jeżeli nie szczęście, to świetne przeznaczenie.
Wiemy atoli dobrze, że nigdy śmiertelnik zupełnie szczęśliwy być nie może.