Tego haramontczycy nie zrozumieli.
— Wytłumacz nam Pitoux — zawołał Bonifacy.
— To bardzo jasne — rzekł Pitoux. — Paryż, jak powiedziałem, jest mózgiem, prowincje innemi członkami; prowincje będą pracować, będą jeść i pić, a Paryż będzie myślał.
— To ja jadę do Paryża — rzekł sceptyk Bonifacy.
— Czy i wy ze mną?
Część słuchaczów wybuchnęła śmiechem, jakby szydząc z Bonifacego.
Pitoux spostrzegł, że to szyderstwo może mu ująć powagi.
— Idź do Paryża, panie Bonifacy! — zawołał — a jeżeli choć jedną podobnie śmieszną znajdziesz tam osobistość, kupię od ciebie wszystkich takich oto młodych królików, po luidorze sztuka.
Pitoux jedną ręką pokazał przytem swego królika, a w drugiej zadźwięczał kilkoma pozostałemi luidorami.
Pitoux zkolei pobudził obecnych do śmiechu.
— E! mój Pitoux, fanfaronujesz i śmiesznymi nas nazywasz!... zawołał czerwony z gniewu Bonifacy.
— Śmiesznym ty jeden tylko jesteś!... rzekł majestatycznie Pitoux.
— Spojrzyj na siebie także — odciął Bonifacy.
— Pocóż mam patrzeć na siebie?... odparł Pitoux, zobaczyłbym może coś równie jak ty brzydkiego, ale z pewnością nie tak głupiego.
Zaledwie to powiedział, gdy Bonifacy wymierzył mu pięścią raz potężny, a Pitoux odpowiedział mu kopnięciem nogi zupełnie paryskiem.
To pierwsze uderzenie pociągnęło za sobą drugie, które powaliło na ziemię sceptyka.
Pitoux schylił się tak groźnie nad przeciwnikiem, że wszyscy na pomoc Bonifacemu skoczyli, ale Pitoux się podniósł.
— Słuchaj!... krzyknął, zdobywcy Bastylji nie biją się na pięście. Mam pałasz, weź drugi i skończymy sprawę.
Pitoux wyjął broń z pochwy, zapominając, że oprócz niego w Haramoncie miał ją tylko strażnik leśny, miał on pałasz od Ludwikowego o pół łokcia krótszy.
Dla odzyskania równowagi, Pitoux nałożył kask na głowę.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/554
Ta strona została skorygowana.