Sebastjan wyciągnął list z za pazuchy i podał go Ludwikowi.
P. S. Billot zaleca, aby Pitoux nie nudził, ani nie starał się rozrywać ludzi folwarcznych.
— Oh! — westchnął Pitoux — dalibóg! niepotrzebne zalecenie, nie mam nikogo do zabawiania na folwarku.
Potem dodał z silniejszem westchnieniem:
— Zalecenie to możnaby słusznie przesiać panu Izydorowi.
Zapanował zaraz nad sobą i oddając list Sebastjanowi, zapytał:
— Gdzie ojciec Fortier?
Sebastjan nadstawił ucha, a jakkolwiek ogród i dziedziniec przedzielały go od schodów, trzeszczących pod nogami czcigodnego kapłana, rzekł:
— Idzie!...
Pitoux poszedł na dziedziniec, usłyszawszy ciężkie kroki.
Fortier schodził czytając dziennik.
Dyscyplina wisiała u jego boku, jak szpada u boku oficera.
Z nosem w gazecie utkwionym, bo znał na pamięć liczbę schodów, każdą wydatność i wklęsłość starego domostwa, szedł prosto na Anioła Pitoux, który starał się przybrać najmajestatyczniejszą postawę, wobec przeciwnika politycznego.
Ale kilku jeszcze słowami objaśnimy położenie.
Wytłumaczą one, skąd u księdza Portiera, znajdowało się trzydzieści czy czterdzieści karabinów, tak łakomych dla Pitoux i dwóch jego towarzyszów: Telliera i Maniquet‘a.
Ksiądz Fortier, ex jałmużnik, czy ex podjałmużnik zamku, stał się z czasem, jednym z kilku, a raczej, jedynym intendentem tego, co nazywają w domu niepotrzebnemi przydatkami.
Oprócz naczyń poświęconych, oprócz bibljoteki, oprócz magazynu sprzętów, miał pod swym dozorem stare myśliwskie pojazdy księcia Orleańskiego, Ludwika Filipa, ojca Filipa, który później nazwany był Egalité. Niektóre pojazdy pochodziły z czasów jeszcze Ludwika XIII i Henryka III. Wszystkie te utensylja, ułożone były artystycznie w jednej galerji zamkowej, na ten cel oddanej.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/566
Ta strona została skorygowana.