Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/567

Ta strona została skorygowana.

Ażeby nadać zbiorowi więcej malowniczości, ojciec Fortier upiększył je tarczami, oszczepami, sztyletami i puginałami z czasów Ligi.
Drzwi od galerji strzeżone były groźnie, przez dwie małe posrebrzane armatki, które wujowi swemu ofiarował Ludwik XVI.
Nadto, Józef-Filip, po bitwie pod Ouessant, ofiarował municypalności pięćdziesiąt muszkietów, a municypalność nie wiedząc co z tym fantem zrobić, oddzieliła nań jedną salę w domu szkolnym.
Oto skarb strzeżony przez smoka zwanego Fortier, skarb zagrożony przez Jazona, pod imieniem Anioła-Ludwika Pitoux.
Arsenalik zamkowy miał tak znakomitą reputację w okolicy, że wzbudzał pokusę zdobyczy gdyby ta zwłaszcza obeszła się bez kosztów.
Ale wspominaliśmy, że smok tak czujny, jak ksiądz Fortier, nie tak łatwo oddałby jakiemuś Jazonowi złote jabłko swych Hesperyd.
Powiedziawszy to, powróćmy do Pitoux.
Powitał on księdza Fortier bardzo wdzięcznym ukłonem i lekkiem chrząknięciem.
— No, no, proszę, toć to Pitoux — rzekł.
— Do usług, jeżeli do nch zdolny jestem, księżę dobrodzieju — odpowiedział Ludwik z dworskością.
Ojciec Fortier złożył dziennik i schował go do kieszeni, umieszczonej z przeciwnej strony dyscypliny.
— Na nieszczęście, nie jesteś jednak do nich zdolny!... odparł przedrwiwając.
— O! księże dobrodzieju!
— Rozumiesz mnie rewolucjonisto?
— Cóż u licha, zanim zacząłem mówić, już się gniewasz księże dobrodzieju, to bardzo zły początek.
Sebastian, który wiedział, co ksiądz Fortier od dwóch dni rozpowiadał o Pitoux każdemu pierwszemu lepszemu, wołał nie być obecnym przy sprzeczce, jaka się między jego profesorem a przyjacielem wywiązać musiała i dlatego zniknął.
Pitoux patrzał na oddalającego się z niejaką boleścią. Nie był to potężny sprzymierzeniec, ale zawsze dziecię tego samego co i on wyznania politycznego.