— Zaraz...
— Słucham.
— Wnioskuję, że wskutek waszej względnej nieświadomości, moglibyście być pobłażliwym dla ludzi względnego rozumu. Toby stanowiło podwójną cnotę: virtus duplex, którą posiadał umiejący przynajmniej tyleż co i wy, Fénélon, t. j. stanowiłoby miłość chrześcijańską i pokorę.
Ksiądz ryknął z gniewu.
— Wężu!... — zawołał — wężem jesteś!...
— Wymyślasz mi, i nie odpowiadasz!... — mówił mędrzec grecki. — Powtórzyłbym ci to księże po grecku, ale już powiedziałem po łacinie.
— Pitoux!... Pitoux!... — zawołał ksiądz, sądząc, że jest jakaś nienaturalna siła w tej wszechwiedzy Ludwika; Pitoux, powiedz, co za szatan natchnął cię, do napaści na starca i kościół?...
— Ależ księże dobrodzieju — odparł Pitoux trochę wzruszony rozpaczliwym głosem kapłana — żaden szatan mnie nie natchnął, i ja wcale na was nie napadam. Tylko obchodzicie się ze mną zawsze jak z głupim, i nie chcecie przyznać, że wszyscy ludzie są równi.
Ksiądz rozdrażnił się znowu.
— Otóż to — rzekł — nigdy nie ścierpię aby przy mnie mówiono takie bluźnierstwa. Ty, ty, równy człowiekowi, którego Bóg i praca przez lat sześćdziesiąt kształciły!... Nigdy!... nigdy!...
— Ani słowa!... lecz — spytajcie pana de Lafayette, który ogłosił prawa człowieka...
— Tak, wymieniaj jako powagę niewiernego poddanego króla, pochodnię wszystkich niezgód, zdrajcę!...
— Hę?... — rzekł Pitoux przestraszony, pan de Lafayette jest niewiernym podanym, pan de Lafayette zdrajcą!... Ależ to wy bluźnicie, księże dobrodzieju!... Czyście w pudełku żyli przez te trzy miesiące?... Nie wiecie, że ten niewierny podany, sam jedynie służy królowi?... że ta pochodnia niezgody jest zakładem pokoju publicznego?... że ten zdrajca jest najlepszym francuzem?...
— O!... — rzekł ksiądz — czy mogłem przypuścić tak głęboki upadek władzy królewskiej, czy mogłem przypuścić, iżby pierwszy lepszy nicpoń — tu wskazał na Ludwika — wzywał imienia Lafayetta, jak dawniej wzywano Arystydesa albo Focjona!...
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/572
Ta strona została skorygowana.