Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/580

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXXV
PITOUX DYPLOMATA

Widzieliśmy jak zniweczone zostały nadzieje Ludwika.
Upadek był sromotny. Anioł wyklęty spadając z nieba do piekieł, nie upadł tak głęboko. Szatan był w piekle królem, Pitoux zaś wygnany przez księdza Fortier, został napowrót prostym Ludwikiem Pitoux.
Jak się tu pokazać podwładnym? Jak powiedzieć im, okazawszy tyle nierozsądnej ufności w swe siły, że wódz ich jest samochwalcem, fanfaronem, który z kaskiem i mieczem przy boku, pozwolił wybić się dyscypliną starcowi.
Zapowiadać zwyciężenie księdza Fortier i odejść z niczem, toż to szkaradne.
Pitoux usiadł na brzegu rowu, ukrył twarz w rękach i zamyślił się głęboko.
Miał nadzieję ułagodzić księdza Fortier mówiąc doń po grecku i po łacinie. Pochlebiał sobie w naiwnej prostocie, że piękne wyrażenia ujmą Cerbera, ale Cerber ugryzł rękę, a nie ugryzł ciastka z miodem.
Ksiądz Fortier miał przedewszystkiem ogromną miłość własną, Pitoux nie liczył na to, a jednak więcej rozdrażnił księdza Fortier błąd sylogistyczny, schwytany przez Ludwika, niż żądanie owych trzydziestu karabinów.
Młodzi ludzie błądzą zawsze zbyteczną wiarą w zacność ludzi innych.
Ksiądz Fortier był zapalonym rojalistą, ale jeszcze dumniejszym filologiem.
Trzeba było o innych pomyśleć środkach.
Pitoux powinien był dowieść księdzu Fortier zasad swoich rojalistycznych, a szczególniej puścić płazem błędy sylogistyczne.