w ręku i bez ironji, przedstawiał, jeżeli nie coś eleganckiego i arystokratycznego, to jakąś miłą dla oka siłę i odwagę.
Triumfalne wejście Ludwika Pitoux i jego ludzi, przywitanem zostało radosnemi okrzykami.
Gwardja narodowa haramoncka, miała kapelusze jednakowe, ozdobne kokardami narodowemi, miała błyszczące karabiny i szła parami w niezgorszym porządku.
Przybywszy na pole mustry, Pitoux spostrzegł Katarzynę.
Zaczerwienił się, ona zbladła.
Odtąd przegląd miał dla niego więcej, niż dla kogo innego uroku.
Kazał swym ludziom wykonywać najrozmaitsze ćwiczenia, a wykonywali je tak dokładnie, że w powietrzu zagrzmiały oklaski.
Nie tak bynajmniej było z ludźmi inych wsi, dowodzonemi przez byłego sierżanta armji. Tamci pół uzbrojeni i źle nauczeni, nie zostali zadowoleni z porównania.
Po strzelaniu, nastąpić miały manewry: tu dopiero czekał sierżant na popis swego współzawodnika Pitoux.
Sierżant, który z powodu starszeństwa otrzymał dowództwo naczelne, miał pokierować stu siedemdziesięciu ludźmi w marszu, i nie mógł rady sobie dać.
Pitoux z pałaszem w ręku i z kaskiem na głowie, spoglądał z uśmiechem człowieka wyższego.
Kiedy sierżant ujrzawszy, jak jego żołnierze biegli, jedni do lasu, drudzy w stronę Haramontu, jak zmieszały się niezręcznie szeregi, stracił zupełnie głowę; — zawołano wtedy:
— Pitoux! Pitoux! do Pitoux!
— Tak! tak! do Pitoux! — zawołali żołnierze innych wsi, wściekli z gniewu na swych przewodników.
Pitoux wsiadł na białego konia, a stając na czele swych ludzi, zakomenderował z taką energją, tak wspaniale, że dęby zadrżały.
W tejże chwili, jak za różczką czarodziejską, zebrały się wszystkie rozproszone szeregi, wszystkie ruchy wykonywano regularnie i z zapałem, a Pitoux tak szczęśliwie zastosował w praktyce nauki ojca Clouis i zasady drukowanego „Przewodnika Gwardji Narodowej“, że zyskał powodzenie ogromne.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/609
Ta strona została skorygowana.