Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/610

Ta strona została skorygowana.

Armja jednogłośnie mianowała go imperatorem na polu bitwy.
Pitoux zsiadł z konia i okryty potem, upojony dumą, przyjmował powinszowania ludu.
Jednocześnie wśród tłumu szukał wzroku Katarzyny; Katarzyna podeszła do niego.
Wielki był jego triumf.
— Dlaczegóż to?... — rzekła wesoło, kłamiąc swej bladej twarzy — dlaczegóż to, panie Ludwiku, nie zbliżysz się do nas? Zrobiłeś się dumny, gdy zostałeś tak wielkim wodzem...
— O! nie, — zawołał Pitoux — dzień dobry panno Katarzyno!
I dodał, zwracając się do pani Billot:
— Padam do nóg pani!...
A potem rzekł znów do Katarzyny:
— Myli się panna Katarzyna, nie jestem wielkim wodzem, ale biednym chłopcem, ożywionym gorącą chęcią służenia ukochanej ojczyźnie.
Szlachetne te słowa pochwycił tłum z uwielbieniem.
— Ludwiku!... — szepnęła Katarzyna, — potrzebuję pomówić z tobą.
— Ah! — pomyślał Pitoux i głośno dodał, — jestem na rozkazy pani.
— Wracaj z nami na folwark.
— Dobrze.