Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/75

Ta strona została skorygowana.

przyjazną. Nie mogło to, powrócić Pitoux‘owi utraconej wesołości.
Ojciec Billot prawdę powiedział. Pitoux zaczynał być człowiekiem, zaczynał cierpieć.
Katarzyna tańczyła jeszcze pięć czy sześć kontredansów — z których jednego jeszcze z panem de Charny.
Tym razem, chhociaż nie cierpiał mniej bynajmniej, Pitoux wydawał się spokojniejszy.
Ścigał wzrokiem każdy ruch Katarzyny i jej tancerza.
Starał się po poruszeniach ust odgadnąć co do siebie mówili, a gdy w figurach ręce ich się łączyły, pragnął wiedzieć, czy się łączyły tylko, czy też ściskały się łącząc.
Katarzyna widocznie tylko na tego drugiego czekała kontredansa, bo ledwie się skończył, zaproponowała Pitoux‘owi powrót do domu.
Nigdy żadna propozycja nie była przyjęta z większym pośpiechem i zapałem.
Cios jednak był zadany, Pitoux szedł tak prędko, że Katarzyna musiała go od czasu do czasu powstrzymywać — i milczał uparcie.
— Cóż panu jest — spytała wreszcie dziewczyna — dlaczego pan nic do mnie nie mówi?
— Dlatego, że nie umiem tak mówić, jak pan de Charny. Co ja mógłbym pani powiedzieć, po tych wszystkich pięknych rzeczach, które pa pani opowiadał, gdy z nią tańczył?
— Widzisz pan, jak jesteś niesprawiedliwy, panie Aniele, mówiliśmy właśnie o panu...
— O mnie? i co takiego?...
— Mówiliśmy, że jeżeli pana opiekun się nie odnajdzie, potrzeba ci będzie wyszukać innego...
— A więc niezdatny jestem do prowadzenia rachunków? — zapytał Pitoux z westchnieniem.
— Przeciwnie, bardzo zdatny, tylko, że o ile mi się zdaje, to rachunki właśnie nie są stosowne dla pana. Z wykształceniem, jakie otrzymałeś, możesz i powinieneś zajść daleko dalej.
— Nie wiem do czego dojśćbym potrafił; ale wiem, że wolę nie dojść do niczego, niżbym miał zawdzięczać cokolwiek panu hrabiemu de Charny.
— Dlaczegóż to nie chciałbyś pan przyjąć jego protekcji? Jego brat, hrabia de Charny, bardzo jest dobrze