Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

przez pola, agent zaś z dwoma policjantami skryli się tymczasem w ruinach, prawie przeciw domu dzierżawcy.
Po chwili dał się słyszeć tętent kopyt końskich.
Billot nadjechał.
Na podwórzu rzucił cugle chłopcu stajennemu i poszedł do kuchni w przekonaniu, że pierwszą osobą, którą ujrzy, będzie postać doktora Gilberta stojącego przed kominem.
Ale zobaczył tylko panią Billot, która siedziała na środku kuchni i skubała kaczki ze staraniem i uwagą, jakich wymaga zajęcie tak ważne.
Katarzyna w swoim pokoju zajęta była karbowaniem czepeczka na przyszłą niedzielę.
Była, jak widzimy, dziewczyną gospodarną.
Dla kobiet strojenie się jest prawie taką samą przyjemnością jak przygotowywanie strojów.
Billot przystanął na progu i rzucił okiem dokoła.
— Kto chciał widzieć się ze mną? — zapytał.
— Ja — odpowiedział mu głos łagodny.
Billot odwrócił się, i spostrzegł czarnego człowieka a za nim dwóch policjantów.
— Czego pan sobie życzysz? — rzekł, cofając się o trzy kroki.
— Prawie nic, kochany panie Billot — odpowiedział człowiek o łagodnym głosie — chcę tylko zrobić rewizję w pańskim domu.
— Rewizję? — zawołał Billot.
— Tak, rewizję — powtórzył agent.
Billot rzucił okiem na strzelbę, zawieszoną nad kominem.
— Od czasu, jak mamy Zgromadzenie Narodowe — odpowiedział — zadawało mi się, że nie ulegamy już temu szpiegowaniu i tym śledztwom, które były właściwością innego czasu i innych rządów. Czego chcecie ode mnie, człowieka spokojnego i uczciwego?
Agenci wszystkich policyj na całym świecie mają tę cechę wspólną, że nigdy na pytania ofiar nie odpowiedają.
Uciskając je, aresztując i krępując, niektórzy jednak litują się nad niemi.
Ci są najniebezpieczniejsi, dlatego właśnie, że wydają się najlepsi.
Ten, który był w tej chwili u Billota, był uczniem szkoły Tapin‘ów i Desgres‘ów, ludzi nadzwyczaj słodkich, mają-