Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

cych na każde zawołanie łzy dla tych, których prześladują, ale nie zajmujących rąk na ocieranie oczu.
Westchnąwszy ciężko, dał on znak dwom policjantom, aby się zbliżyli do Billota, lecz ten odskoczył i sięgnął po strzelbę.
W tej chwili jednakże, z uwagi na to, że broń podwójnie była niebezpieczna, bo tak dobrze służyć mogła do spełnienia samobójstwa, jak i do zbrodni, rękę starego chwyciły dwie rączki małe, ale silne, oburzone i kochające.
Były to rączki Katarzyny, która zbiegłszy na dół i słysząc hałas, przybyła na czas, aby uratować ojca od oporu władzy i czego może gorszego jeszcze.
Billot uległ błaganiom córki.
Agent rozkazał, aby go zamknięto w pokoju na dole, a Katarzynę na pierwszem piętrze.
Co do pani Billot, tę uznano za nieszkodliwą i pozostawiono w kuchni.
Następnie agent, uważając się panem placu, zaczął bobrować w biurkach, szafach i komodach.
Billot widząc, że jest sam, chciał uciekać, ale jak większa część pokojów na parterze, tak i ten, w którym został zamknięty, miał okna zakratowane.
Czarny człowiek zauważył to odrazu, gdy tymczasem Billot zapomniał o tem zupełnie.
Przez dziurkę od klucza, widział jak agent wraz z dwoma swymi pomocnikami plądrował w całym domu.
— Cóż wy tam robicie?... — zawołał.
— Widzisz pan dobrze, kochany panie Billot — odpowiedział agent, szukamy pewnej rzeczy, której nie znaleźliśmy jeszcze.
— Jesteście rozbójnikami, złoczyńcami, złodziejami może!
— Miarkuj się, kochany panie — odpowiedział agent — ubliżasz nam; jesteśmy uczciwymi ludźmi; tylko, jako słudzy Jego Królewskiej Mości, musimy wypełnić jego rozkazy.
— Rozkazy Jego Królewskiej Mości?... — zawołał Billot — więc to Ludwik XVI rozkazał wam przetrząsać w mojem biurku, w moich komodach i szafach?...
— Tak jest, panie Billot.
— Proszę, a jednak Jego Królewska Mość, — wołał dalej Billot — kiedy w zeszłym roku przyszło do tego, że