mu za tę wyższość, której ulegała mimowoli. Sądziła dotąd, że piękność była pierwszą na tym świecie potęgą; zapomniała o geniuszu.
— Jakież skarby — rzekła z goryczą — wystarczyłyby na opłacenie takiego jak twój talentu?
— Zapewne nie moje — odpowiedział Franciszek I-szy — a przy tej sposobności, Benvenuto, przypominam sobie, że dopiero odebrałeś pięćset talarów w złocie. Czy będziesz zadowolony z pensyi, jaką udzielałem mojemu malarzowi Leonardowi de Vinci, to jest siedmset talarów w złocie na rok? Oprócz tego będę ci płacił za wszystkie dzieła, które dla mnie wykonasz.
— Najjaśniejszy panie! te ofiary są godne takiego jak Franciszek I-szy monarchy. Ośmielę się jednak zanieść jednę jeszcze prośbę do Waszej królewskiej mości.
— Naprzód zgadzam się na wszystko.
— Najjaśniejszy panie! jest mi niedogodnie i ciasno do pracy w tym domu. Jeden z moich uczniów wynalazł miejsce stosowniejsze do wykonywania wielkich dzieł, jakie mój król może mi polecić. Gmach ten należy do Waszej królewskiej mości. Jest to wielki Nesle, który znajduje się pod zarządem prewota Paryża, lecz on w nim nie mieszka, zajmuje tylko mały Nesle, który mu chętnie pozostawię.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/101
Ta strona została przepisana.