Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/105

Ta strona została przepisana.

i włosami czarnemi, który zdawał się być żyjącą, kopią Apolina.
— Jeżeli Askanio — powiedziała — jest tak biegłym w swojej sztuce i jeżeli zechce przybyć którego dnia do mojego pałacu d’Etampes, dam mu drogich kamieni i złota, z których będzie mógł wykonać dla mnie jaki piękny kwiat.
Askanio skłonił się, dziękując jej słodkiem spojrzeniem.
— A ja — rzekł król — przeznaczam mu, równie jak Pagolowi, 100 talarów złotem na rok.
— Obowiązuję się dopilnować, aby zarobili te pieniądze, Najjaśniejszy panie — dodał Benvenuto.
— Ale cóż to za piękne o długich rzęsach dziecko, które się tam oto w kącie ukrywa? — spytał Franciszek I-szy, spostrzegając po raz pierwszy Katarzynę.
— O! nie uważaj na nią, Najjaśniejszy panie — odrzekł Benvenuto, marszcząc brwi — jest to jedna z ozdób tej pracowni, na którą nie lubię aby zwracano uwagę.
— A! jesteś zazdrosnym, mości Benyenuto?
— Najjaśniejszy Panie! nie lubię aby tykano mojego dobra; nie porównywając, gdyby kto ośmielił się myśleć o pani d’Etampes, rozgniewał-