Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/106

Ta strona została przepisana.

byś się niewątpliwie, Najjaśniejszy panie. A Katarzyna jest właśnie moją księżną.
Księżna, która wpatrywała się w Askania wyrwana tak nagle ze swoich marzeń, ust przygryzła.
Wielu dworaków nie mogło powstrzymać uśmiechu a wszystkie damy szeptać zaczęły.
Co do króla, ten śmiał się szczerze.
— Na honor! masz prawo być zazdrosnym, Benvenuto, a król i artysta łatwo się zrozumieją. A teraz bądź zdrów, mój przyjacielu; polecam ci moje posągi. Zaczniesz naturalnie od Jowisza a skoro ukończysz model, pokażesz mi go.
— Spodziewam się, że będę mógł wypełnić wolę Waszej królewskiej mości; lecz jakże dostanę się do Luwru?
— Wydam rozkaz, aby w każdym czasie wpuszczono cię i zaprowadzono do mnie.
Cellini ukłonił się i w towarzystwie Pagola i Askania, odprowadził króla i cały dwór aż do bramy, wychodzącej na ulicę. Przybywszy tam, ukląkł i ucałował rękę Franciszka I-go.
— Najjaśniejszy Panie — rzekł wzruszonym głosem — już raz, za pośrednictwem pana de Montluc, ocaliłeś mnie od niewoli a może i od śmierci, osypałeś mnie bogactwy, zaszczyciłeś moją biedną pracownię swą obecnością; lecz co przewyższa to