Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/128

Ta strona została przepisana.

cone, mocno zbudowane, a dołożywszy nieco starania i nakładu, można było zrobić z niego najpyszniejszą w święcie pracownię.
Zresztą, choćby wszystko było daleko mniej godne uwagi, Askanio byłby jednak zachwycony, gdyż dla niego główną rzeczą było zbliżyć się do Blanki.
Przegląd odbył się śpiesznie; w jednej chwili zwinny młodzieniec wszystko obejrzał, wszystko przebiegł, wszystko ocenił. Co widząc pani Perrine, która napróżno chciała zdążyć za nim, dała mu pęk kluczy, które Askanio, przegląd ukończywszy, wiernie jej oddał.
— A teraz pani Perrine — rzekł Askanio — jestem na twoje rozkazy.
— No! wróćmy więc do Małego Nesle młodzieńcze, ponieważ sądzisz wraz ze mną, że tak uczynić wypada.
— Byłoby najniegrzeczniej postąpić inaczej.
— Ale ani słowa przed Blanką o przedmiocie, który tu pana sprowadził.
— O mój Boże! o czemże będę jej mówił — zawołał Askanio.
— Otóż już zakłopotałeś się młodzieńcze! Nie mówił żeś mi, że jesteś złotnikiem?
— Bezwątpienia.