Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/142

Ta strona została przepisana.

Jesteś od tej obwili narzeczoną hrabiego, czy rozumiesz? zostałabyś nawet jego żoną dziś jeszcze, gdyby nie był zmuszony za godzinę wyjechać do swojego hrabstwa w Normandyi a wiesz, że moja wola jest rozkazem. Namyślać się, do pioruna! D’Orbec, zostawmy ją. Od tej chwili mój przyjacielu, jest twoją i będziesz ją miał kiedy zechcesz. A teraz, pójdźmy obejrzeć wasze przyszłe mieszkanie.
D’Orbec chciał zostać, aby dodać jeszcze kilka słów do tego co już powiedział, lecz prewot wziął go pod rękę i odciągnął ztamtąd; ukłonił się więc tylko Blance ze złośliwym uśmiechem i wyszedł z prewotem.
Za nimi, przez drzwi w głębi, weszła pani Perrine; słyszała jak prewot podniósł głos i przybiegła domyślając się, że łajał swoję córkę, jak miał we zwyczaju. Przybyła w sam czas, aby uchwycić Blankę w swoje objęcia.
— O! mój Boże! mój Boże! zawołało biedne dziecię, niosąc ręce do oczu, jak gdyby lękało się ujrzeć znowu szkaradnego d’Orbec’a, chociaż już wyszedł O! mój Boże! więc to tak miało się zakończyć! O! moje złote marzenia, o! moje najsłodsze nadzieje! wszystko więc stracone, zniszczone! pozostaje mi tylko umrzeć.