dobrze urządzić. Ale! powiedzno d’Estourville, czy jesteś pewien, że ci tego nie odbiorą? Powinienbyś uregulować tytuł własności, a zdaje mi się nawet, że król ci tego pałacu nie dał.
— Nie dał mi, to prawda — odrzekł śmiejąc się prewot — lecz pozwolił mi wziąć, a to prawie wszystko jedno.
— Tak; lecz gdyby kto zrobił ci figla i formalnie prosił o niego?
— O! żleby go przyjęto, ręczę ci; pewnym będąc protekcyi pani d’Etampes i twojej, żartowałbym sobie z niego. Nie! jestem spokojny i pałac Nesle tak do mnie należy, kochany przyjacielu, jak moja córka Blanka do ciebie; jedź więc spokojny i wracaj prędzej.
Gdy prewot mówił te słowa, o prawdzie których ani on ani jego towarzysz powodu wątpić nie mieli, trzecia osoba, wprowadzona przez ogrodnika Raimbault, ukazała się na progu drzwi, prowadzących z dziedzińca do ogrodu Wielkiego Nesle.
Byłto wicehrabia de Marmagne.
Ten był także pretendentem do ręki Blanki, lecz pretendentem nieszczęśliwym.
Byłto człowiek wysoki, włosów czerwono-bląd, rumiany, z miną zarozumiałą i zuchwałą, gadatliwy, pełen pretensyi przy kobietach, którym często służył za płaszczyk do pokrycia ich prawdziwych
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/145
Ta strona została przepisana.