który się wystawiasz, sam ten Benvennto Cellini jest niebezpieczniejszy niż sądzisz.
— Czy nie wiesz kto jestem, wicehrabio?
— Najprzód, ma on wielkie łaski u Jego królewskiej mości; może być, że chwilowo — ale zawsze ma je...
— Czy nie wiesz, że jestem prewotem Paryża i reprezentuję Jego królewską mość w Chatelet?
— Przytem powiem ci, że ton przeklęty Włoch przyjmuje chętnie walkę, bez względu kto jest jego przeciwnikiem, choćby nawet nim był sam papież, i że rani lub zabija bez skrupułu wszystkich, którzy mu stoją na przeszkodzie.
— Czy nie wiesz, że mam dwudziestu czterech zbrojnych, zawsze gotowych na moje rozkazy?
— Powiadają, że zabił złotnika, do którego miał urazę, wśród batalionu sześćdziesięciu ludzi.
— Zapominasz, że pałac Nesle jest obwarowany i ma strzelnice w murach, nie licząc szańca miasta, który z jednej strony czyni go niezdobytym.
— Zapewniają, że umie oblegać miasta jak Bayard lub Antonio de Leyra.
— Zobaczymy...
— Obawiam się o ciebie.
— A ja czekam na niego.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/152
Ta strona została przepisana.