— Czy chcesz abym ci dał radę, mój kochany.
— Daj, byleby była krótka.
— Unikaj walki z mocniejszym od siebie.
— Z mocniejszym odemnie! jakimś nędznym rzemieślnikiem włoskim! Wicehrabio! gniewasz mnie.
— Bo na honor, mógłbyś tego później żałować. Mówię ci bez żartów.
— Wicehrabio! przywodzisz mię do wściekłości!
— Pamiętaj, że ten człowiek ma króla za sobą.
— A ja mam panią d’Etampes..
— Jego królewska mość może źle uważać, że się opierać będziesz jego woli.
— Raz już to zrobiłem, mój panie, i to z powodzeniem.
— Tak, wiem, w sprawie opłaty z mostu w Mantes. Lecz...
— Lecz co?
— Lecz nie ryzykuje się nic, a przynajmniej bardzo mało, opierając się królowi słabemu i dobremu; bardzo jednak niebezpiecznie jest rozpocząć walkę z człowiekiem tak silnym i strasznym jak Benvenuto Cellini.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/153
Ta strona została przepisana.